bądź miły_a

Wczoraj rozmawiałem z bardzo mi bliską nastoletnią osobą, która zadzwoniła do mnie, by zapytać czy jej odpowiedź na angielskim była poprawna. Chodziło o wytłumaczenie przez nią powodu użycia danego czasu w konkretnym zdaniu. Podczas rozmowy ustaliliśmy, że podana odpowiedź była mało dokładna, ale nie błędna. Młody człowiek bardzo się tym zestresował.

Sytuacja miała miejsce na języku angielskim w bardzo prestiżowym państwowym ogólniaku w mieście wojewódzkim. Nauczycielka poprosiła uczestniczków_i lekcji o podanie powodów zastosowania angielskich czasów teraźniejszych w podanych przez nią zdaniach. – Pytanie, czy jest sens rozgrzebywać na czynniki pierwsze gramatykę języka obcego pozostawię bez odpowiedzi, bo każdy z uczących musi sobie na to pytanie odpowiedzieć sam_a, biorąc pod uwagę liczbę godzin tygodniowo, cele kursu, poziom członków_iń grupy, a także dostosowania. – Niby normalna sytuacja. Ja robię inaczej i to z sukcesami, ale OK (nie mogłem się powstrzymać od komentarza; wiem, że jestem kłamczuchem). Osobiście uważam, że poprawna komunikacja, i wskazanie jak niepoprawne użycie czasu wpływa na odbiorcę są ważniejsze. Powtórzę, jak ucznowie_nice rozumieją i potrafią się komunikować, używając poprawnie czasów, to super. Jeśli takie maglowanie przynosi sukcesy komunikacyjne, to kapitalnie.

To, co sprawiło, że postanowiłem napisać o tej sytuacji, to komentarz, na jaki pozwoliła sobie nauczycielka: „They think they know English so well that they don’t need to work at home.” (Sądzą, że znają angielski tak dobrze, że nie muszą pracować nad nim w domu.), wypowiedziany do całej klasy i do osoby, od której zaczął się ten post. Tak nie wolno! Koniec, kropka.

Każdy z nas nosi w sobie swoją własną historię; własne ograniczenia; tak, a nie inaczej rozwinięty układ nerwowy i wrażliwość. Takim komentarzem zamkniemy sobie drogę do wartościowej relacji, poniżamy ucznia_nicę, i sprawiamy, że klasa nie będzie nas szanować. Zasiewamy ziarno zwątpienia w swoje umiejętności, wiedzę, a także w samego siebie. Osoby przychodzące do ogólniaka, idą tam po wiedzę. Pomagajmy im wzrastać i czerpać radość z lepszego rozumienia świata.

Osoba, która wypowiedziała powyższe słowa zdaje się nie rozumieć jaką rolę pełni nauczyciel_ka. Nie tyrana, dręczyciela czy autokraty, ale facylitatora, mentora, opiekuna (tu wymieniam tylko kilka z naszych ról). Naszym zadaniem jest pobudzanie apetytu, zaspokajanie głodu wiedzy, wspieranie i zapewnianie poczucia bezpieczeństwa, a nie poniżanie, dręczenie czy prześladowanie. Może to i mocne słowa, może za mocne. Jednak tego typu zrachowania wciąż są obecne w naszych szkołach. Wygląda na to, że nic się od lat dziewięćdziesiątych XX wieku nie zmieniło (wtedy to ja wysłuchiwałem podobnych komentarzy od profesorów). Milczeć nie wolno.

Gdy nauczyciel doprowadza ucznia_nicę do płaczu, poniża, wyśmiewa, zawsze można walczyć o własne prawa. Będzie to trudna batalia i wymaga dużo samozaparcia, a także pomocy bliskich dorosłych. Jednak nie jest niemożliwa. Agnieszka Brzostek pisała o tym na łamach Dziennika Gazety Prawnej już w 2016 roku.

Dziękuję za Twoją uwagę. Podaj dalej.

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s