Dzięki temu, że szkoły jeszcze nie zostały zamknięte udało się nam (mojej klasie oraz dwóm belfrom, którzy są im w pewnym sensie najbliżsi) zorganizować tajemniczego Mikołaja. Losowaliśmy imiona i w tajemnicy przygotowywaliśmy podarunki do ustalonego limitu.
Tuż po losowaniu wspomniałem, że chciałbym, aby osoba, która mnie wylosowała przelała pieniądze na cel charytatywny. Obiecałem, że na specjalnej liście życzeń zapiszę, o którą fundację mi chodzi. Jednak najpierw zachorowała moja rodzina, a potem ja i nigdy nie udało mi się tego zrobić.
Minęły dwa tygodnie wypełnione opieką nad chorymi, chorowaniem i przygotowywaniem materiałów na zastępstwa. Wróciłem do szkoły na dwa dni przed wprowadzeniem zdalnej edukacji. Gdy w piątek przed Świetami, wymienialiśmy się podarunkami, bardzo się wzruszyłem, ponieważ otrzymałem od jednej z uczennic list, w którym napisała, że przelała te pieniądze na leczenie szesnastoletniej Zuzi, która walczy z rakiem. To był jeden z najlepszych prezentów jakie kiedykolwiek dostałem w dorosłym życiu. Dziękuję.