Spora liczba nauczycieli, z którymi rozmawiam o używaniu smartfonów na lekcjach, podchodzi do tego zagadnienia z ogromną rezerwą będąc przepełnionymi obawami co do efektywnego wykorzystania ich przez uczennice i uczniów. Zupełnie niepotrzebnie.

Czytając książkę Jamiego Keddiego „Bringing online video into the classroom„, natknąłem się na poradę dotyczącą minimalizowania skutków niepożądanego używania telefonów na zajęciach. Niesamowite, że czasem mamy podobne przemyślenia jak ktoś inny, jednak zdarza nam się nie wyartykułować tych myśli w porę. Potem odkrywamy, że już je ktoś skrzętnie spisał. Tak było w tym przypadku. Oto co proponuje Jamie.

Dobrze jest zapowiedzieć uczestniczkom i uczestnikom spotkania, że dziś będą korzystać ze swoich urządzeń mobilnych. Ta wiedza będzie działać motywująco – zwłaszcza na osoby, które nienawykły pracować ze smartfonem na lekcji. Jednak, żeby wszystko poszło gładko i bez zakłóceń, musisz jeszcze wykonać pewną pracę.

Poproś, aby przełączyli telefony w tryb „cichy” lub „nie przeszkadzać”. Następnie niech umieszczą je w specjalnie przygotowanej strefie na ławce bliżej biurka nauczyciela. Możesz im rozdać żółte karteczki samoprzylepne w celu podpisania urządzeń. Teraz telefony są poza zasięgiem ich właścicieli. Lekcja może odbywać się bez tych dystraktorów, a poziom ciekawości jest nadal wysoki.

Gdy telefony są potrzebne, poproś uczennice i uczniów o podejście do ławki i wzięcie swoich urządzeń. Teraz możecie wykorzystać je efektywnie oglądając filmik z YouTuba, robiąc quizy na Quizizz, Kahoot! czy Quizlet Live, szukając informacji na wybrany temat w celu przygotowania się do dyskusji, zbierając opinie za pomocą ahaslides. Po wykonaniu zadania, telefony wracają do specjalnej strefy. Proste.