Kogo by nie spytać o kondycję polskiej szkoły, to prawie wszyscy twierdzą, że jest źle, pomimo tego, że w testach PISA radzimy sobie całkiem dobrze. A jak jest źle, to zaczyna się polowanie na czarownice, szukanie winnych, przerzucanie się odpowiedzialnością i szukanie wymówek. System jest zły – to wiemy. Jednak są pewne kwestie, z których sobie nie zdajemy sprawy.
Całego systemu edukacji jednostki nie uzdrowią, ale mogą one rozpocząć rewolucję, dzięki której zmieni się sposób postrzegania instytucji jaką jest szkoła. Mogą to osiągnąć współpracując ze swoimi uczniami i ich rodzicami oraz kolegami z pracy. Najważniejsza jest zmiana nastawienia.
Jesper Juul – duński pedagog i terapeuta – w swojej książce „Kryzys szkoły” stwierdza jednoznacznie, że rodzice i nauczyciele mają za zadanie wspierać dzieci w rozwoju. Powinni robić to wspólnie dla ich dobra. Nie ma ‚my – wy – oni’. Ma być tylko ‚my’. Jull głównie troszczy się o dobro dzieci, jednak zaznacza wyraźnie, że uczniowie nie będą czuć się w szkole dobrze, jeśli nauczyciele źle się w niej czują.
Autor stawia tezę, że dzieci uczęszczające do współczesnej szkoły, żyją pod jej presją, bo staje się ona główną częścią ich życia. Nawet gdy są już w domu, to muszą się na niej skupiać i poświęcać jej czas z powodu testów czy zadań domowych. Nierzadko rodzice są bardziej zainteresowani szkołą niż swoimi własnymi dziećmi. Kto nie usłyszał od rodziców pytania po powrocie do domu: „Jak tam w szkole?, niech podniesie rękę…
„Jesper Juul postuluje radykalną zmianę nastawienia do uczniów: zaufanie zamiast przymusu, prawdziwe relacje zamiast bezosobowych reguł.” – jak czytamy na portalu lubimyczytac.pl.
Pozycja skłania do rozważań zarówno nauczycieli, jak i rodziców. Jeśli jesteś jednym z nich, sięgnij po ‚Kryzys szkoły’ Jespera Juula. Zrób to dla siebie, swoich dzieci i wychowanków.